Wspomnienie z pielgrzymki do Zamartego

8 lipca 2015
| Prowincja | | Warszawa-Racławicka

Załopotała moja dusza
jak kuropatwa spłoszona
nie strachem
ale miłością
jak ocean wielką
co wlewa się do serca mego
Maryjo przytulę się
choć na chwilę
do zranionego policzka Twego.

Jadę z moją Wspólnotą i Bractwem Szkaplerznym do miejsca, po którym kroczyły ludzkie stopy, a może jeszcze bardziej serca od początków XV wieku: bernardynów, starców i chorych, reformatorów, emerytowanych księży i w końcu naszych ojców karmelitów, bym mogła być tu dziś i ja. Trudy podróży niweluje zupełnie wspólne obdarowywanie się życzliwością, radością, dobrym humorem, a nade wszystko modlitwą pod życzliwym i troskliwym okiem ojca Marka Kępińskiego OCD.

Dokucza mi upał i brak odpoczynku, ale tajemnice różańcowe z Małą Arabką przeplatane ciszą i medytacją porywają ponad wszelkie potrzeby i niewygody. Z mojego trudu zaczyna rodzić się świadomość i namacalne odczucie czyjejś niewidzialnej pomocy.

Sobota. Prawie nie spałam, ale nie chcę stracić tego dnia. Najpierw długi spacer po polach drogą pod kwitnącymi lipami. Ileż piękna i zapachów zabieram Ci dziś, Maryjo, z Twojej zamarteńskiej ziemi, z tego zakątka tak pięknego. Zabieram bukiet i piękno, a modlitwą oddaję wszystko, czym jestem i co stanowi moje życie i wszystkich tych, których postawiłaś na drodze mojego życia.

Rozważanie, Eucharystia, procesja z figurką Maryi. Kolejne spotkania pełne łask, które głęboko dotykają moją duszę i wszystkich wokół mnie czekających na spotkanie z Panem. Myślałam, że jest to czas dla mojego Boga i Maryi, ale czuję go bardziej jako czas dla mnie i tych wszystkich, którzy ubogacają mnie i siebie samych swoją życzliwością, pomocą i przyjaźnią. Odkrywam, jak małe jest moje serce.

Szybko mija czas. Już droga powrotna. Zapraszają tych, którzy byli po raz pierwszy, by dali świadectwo. Mówią do mnie, a ja nie mogę, bo mam tak zbombardowane serce niepojętą miłością, ze ogarnąć jej nie mogę i radością, którą chyba wszyscy słyszą, choć modlę się w milczeniu. Nie idę, choć dalej zapraszają, boję się, by nie uszła z mojego serca żadna cząstka mojej tajemnicy, jak aromat olejku z otwartego flakonika. Cóż zresztą mogę powiedzieć tym, którzy są tu po raz kilkunasty, jak zakochana w Maryi Magda i Modesta, i Robert, i z ofiarnym sercem Janina… Jestem tu dziś i ja! Jestem i tu zostaje moje serce!

Jestem dziś z Tobą
przez moją wiarę
jak kwiat pod słońcem
jak pisklę pod piórami
jak zieleń pod rosą
jak dziecko pod sercem kochającej matki
i niech mi nikt nie zadaje zagadki
dlaczego mam wiarę pełną pokoju i radości
przecież nic i nikt
nie może żyć
bez Matczynej miłości.