Dnia 19 stycznia 2024 roku, w piątek, o godz. 19.00 odbyło się wirtualne spotkanie świeckich karmelitów Prowincji Warszawskiej poświęcone modlitwie myślnej. Prelegentem był o. Roman Hernoga OCD.
Było to już szóste tego typu spotkanie. Wcześniej pojawiły się kwestie ogólnoprowincjalne, formacyjne, ale też i ogólnoludzkie, np. formacja ludzka jako fundament dla rozwoju chrześcijańskiego i karmelitańskiego, czy odpowiedzialne i krytyczne korzystanie z mass mediów.
Pochylenie się nad modlitwą myślną było odpowiedzią na potrzeby świeckich karmelitów wielokrotnie zgłaszane o. Robertowi, wieloletniemu Delegatowi ds. OCDS, w czasie wizytacji czy przy innych okazjach.
Wystąpienie o. Romana było dwuczęściowe (druga jego część poświęcona była modlitwie myślnej w kontekście, a także opozycji do modlitwy ustnej), a po każdej z części prelegent zaplanował dyskusję. Wprawdzie nie postawiono mu zbyt wielu pytań, ale odzew po spotkaniu był i zdecydowany, i niezwykle pozytywny… a głęboka zaduma, a także – niespotykana dotąd – frekwencja pokazały, jak ważki był to temat. Poza tym pewna wyrazistość refleksji bardziej skłaniała do indywidualnego rachunku sumienia i stawania w prawdzie przed Bogiem niż zasypywania prelegenta pytaniami.
W trakcie wykładu mocno wybrzmiały kwestie tożsamości karmelitańskiej i wierności charyzmatowi, które nie zaistnieją bez wierności modlitwie i to nie jakiejkolwiek, ale myślnej/wewnętrznej. A warunkiem takiej modlitwy jest nasza głęboka relacja z Bogiem, a także nasza miłość do Niego, zasłuchanie, czułość, tęsknota, bycie dyspozycyjnym, czyli cała gama i postaw, i uczuć. I na pewno nie chodzi o zasypywanie Go prośbami-do-spełnienia, swego rodzaju gadulstwo, a uważność na Niego, czekanie na Obecność, Słowo, zadanie, misję, ale też zgoda na „nieobecność”, oschłość, a w stosunku do siebie… zadbanie o towarzystwo osób, które podobnie jak my: pragną być przyjaciółmi Boga.
Zresztą trudno tu oddać czy nawet tylko zarysować całe bogactwo refleksji, które wybrzmiały w czasie spotkania (i uczynić je wymiernymi i skończonymi, jeżeli takie nie były)… Najważniejsze jest to, że poruszyły wiele strun w naszej duszy i one do tej pory nie milkną i… nie umilkną, bo i muzyk był przedni, a one spragnione odzewu.